poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Emocje są dobre!

Przyjęło się że to dorosły uczy dziecko wszystkiego. 
Tak być powinno. Jednak jest coś czego to ja, jako rodzic, jako człowiek nauczyłam się od swojego dwulatka. 
Jak radzić sobie z emocjami. Bo one same nie odejdą.

                                               fot. Adamczyk Magdalena

Stres. Złość. Smutek. Radość. Emocje. Znamy je już od najmłodszych lat. Emocje są zdrowe. Emocje to coś na ogół pozytywnego, to nierozłączny element człowieczeństwa. Potrzebują rozładowania bo inaczej wybuchają ze zdwojoną siłą, nie zawsze wtedy, gdy tego chcemy i z różnym skutkiem. 

Dziecko widzi to bardzo prosto. 
Złość = krzyk. 
Radość = śmiech.
 Smutek = płacz.
 Reakcja -> ulga -> zapomnienie. 

W dorosłym życiu jest trochę trudniej. Od dorosłego oczekujemy racjonalnego, wyważonego działania. 
Z radością nie mamy takiego problemu. Śmiech jest zdrowy, przyjemny i na ogół przyjmowany ze zrozumieniem, uśmiechem, a potrafi nawet zarażać. Adaś tego uczy mnie każdego dnia. Gdy czuję radość śmieję się. Drobnostka, a mi lecą łzy ze śmiechu. Super uczucie. 

 Jednak problem pojawia się odnośnie tych negatywnych emocji, one są trudniejsze w ogarnięciu. W dorosłym życiu nie ma miejsca na szlochy. Nie każda sytuacja pozwala nam na krzyk, na rozładowanie własnych myśli. Nie wszystko jest akceptowane przez społeczeństwo. Dlatego to wszystko się w nas kotłuje, sprawiając, że nie potrafimy przyjąć życia takim jakim jest i tym samym cieszyć się w pełni z tego co dobre. 
Jestem typem raczej skrytym. Bywało, że przemilczałam uczucia i zamknęłam emocje w specjalnym pudełku. To się sprawdza, ale tylko do czasu. Konsekwencją tego był wybuch na skalę wulkanu. Przynoszący ulgę ale i szkody.
Znając problem uczę się jak sobie z nim radzić. Gdy mogę następuje rozładowanie. Zanim zostanie osiągnięty punkt kulminacyjny. Grunt to znaleźć swoją drogę na radzenie sobie ze... sobą samym. 
Jedni szukają tego w alkoholu, używkach. To nie jest dobry sposób. To żaden sposób! To kolejne "pudełko".  To ucieczka donikąd, do tego często tragiczna w skutkach.
Inni szukają go w swoich pasjach. W sporcie, w muzyce, w sztuce. Szukają odpowiedniego wyciszenia i rozluźnienia po to, aby nabrać sił, zregenerować się i mieć moc na walkę, a jednocześnie symbiozę z własnymi uczuciami. 
Na każdą emocję przypada inna reakcja, nie oczekujmy więc, że znajdziemy złoty środek. 
Gdy czuję, że coś mnie przerasta łapię pierwszą lepszą książkę i czytam. Zamykam się w innym świecie, staję się kimś innym. Głowa odpoczywa po to, aby  później mieć siłę na racjonalne spojrzenie na problem. To był mój sposób odkąd pamiętam. Czy dobry? Jeszcze mnie nigdzie nie zamknęli ;) 

Ostatnio odkryłam swój nowy sposób. DECOUPAGE. W chwili obecnej nic mnie tak nie rozluźnia jak babranie się w farbach. Z różnym skutkiem to fakt, ale to mi pomaga. Fakt że coś zwyczajnego, seryjnego mogę zmienić w coś "mojego". Coś czego nie ma nikt inny. 
Ostatnio potrzebowałam takiego rozluźniacza. Tak więc zamiast kielicha złapałam za pędzel. Szukajcie swojego lekarstwa, swojego antidotum na spokój ducha. 


Oto kilka moich sposobów, być może któryś z nich akurat zadziała.


1) Rozmowa z bliskimi. Niezależnie czy znajdziemy inną metodę według mnie to jest punkt obowiązkowy.

2) Pełne rozładowanie. Nie mam tutaj na myśli, że teraz masz wyjść i stłuc Bogu winną istotę. Znajdź coś co cię zmęczy fizycznie. Odstresuje. Dzięki czemu możesz się wyładować. Bieganie, boks czy inne formy walki. Czasem zadziała zwykła aktywność fizyczna, może to być nawet skopanie trawnika... gama aktywności szeroka wedle potrzeb. 

3) Wyciszenie.  Wyłącz telefon, komputer czy inny skradacz czasu. Weź ulubioną książkę, posłuchaj muzyki, idź na spacer do lasu, czy parku. Zgłąb się w swoich myślach lub wyłącz na chwilę. Ja raz na jakiś czas wykorzystuję obie opcje. 

4) Hobby. Ma mieć funkcję wspomagającą punkt 3. 

 Mam nadzieję, że jeden z nich Wam pomoże. Jeśli nie, nic straconego. Uczymy się i poszukujemy swoich sposobów całe życie. Powodzenia :)

Na zakończenie skutek mojej nocnej walki o spokój. :) Dziś mała zapowiedź, bo do końca daleka droga, a wraz z nastrojem zmienia się wizja :) I to jest świetne :) 

1 komentarz: